Wśród drzew, obok traw,
w nagości ciał leży kwiat.
Napawa swe korzenie wolnością,
od stopy po przez usta,
aż po delikatne
przysłonięte włosami czoło.
Ocierając brzuchem o Ziemię
idzie podpierając się rękoma
o kamienie.
Blask słońca pada,
rozświetlając blade ciało..
Rumieni się powoli, nie jak mak.
Upada.. by zanurzyć się wśród
woni wolności..
naga jak życie,
wolna jak świat,
idzie przez szkolne korytarze...