poezja
  debiut
- 2em
- Mariola Badowska
- Justyna Chmura   "Wandzia"
- Piotr   Kaczorowski
- Paweł Koźbiel
- Katarzyna   Mazińska
- Barbara Ryba
- Anna Stankiewicz
- Adam Śmigielski
- I inni

  po debiucie
- Regina Misztela
- Klaudia   Rogowicz
- Kornelia   Romanowska
- Piotr Rudnicki
- Ewa Turska

proza
- Justyna S.   Chmura
- Łukasz Henel
- Konrad Kokosa
- Anna Stankiewicz

cytaty

galeria
  fotografia
  - Maciej Belcarz
  - Tomasz Majewski
  - Ewa Turska
  - Karol Yanar

  rysunki
   - Ewa Turska
   - Konrad Kokosa
   - Konrad      Kwoka

  teatr
     - Norwid inaczej










*** (W której...) Pamięć Dziecko Jabłoń Czy tęskniłbyś *** (Trzymam...) *** (Istota...) *** (Uciekam...) *** (Zamknęłam...) Śmierć smutku *** (Kulę się...) Motyl Złowieszczy smutek *** (Iluzja...) *** (Jestem zmęczona...) *** (Czy ja...) *** (Czas nocy...) *** (Przyjaźń boleśnie...) *** (Docenisz dar...) *** (Piękna miłość...) *** (Droga przeżycia...) Cisza *** (Patrzę na gwiazdy...) *** (Coraz trudniej...) Więzień Wieczność Biały oleander Nietolerancja Moje dwie godziny północ *** (Wiedziałeś że ona..) *** (Na chwilę...) *** (Gdybym mogła...) Płatek *** (Gdzie się schować...) *** (Cisza...)

***

W której kolejce stanęłam,
że zabrakło dla mnie słów
Dlaczego nie było
dwojga oczu
błyszczących inteligencją
a została sama pustka
i muszę trwać bez możliwości
rozmowy

............................................................................. Do góry



Pamięć

Uciekać w zapomnienie
a co to takiego?
Nie poznawać kogoś na ulicy
czy nie wychodzić na ulicę?

............................................................................. Do góry



Dziecko

Stoisz na końcu kolejki
do Boga
po szczęście
Podchodząc wyciągasz drobniutkie rączki przed siebie,
żeby i Tobie nalano odrobinę
Ale brak jego na magazynie
Nie starczyło dla Ciebie
udajesz że nic sie nie stało
Uśmiechasz się przepraszająco
I odchodzisz z pustymi rączkami
Nic się nie stało
przecież to tylko SZCZĘŚCIE
masz w zamian wzrost i zdrowie
to dużo jak na takiego małego człowieka
To nic, naprawdę nic się nie stało
to tylko SZCZĘŚCIE
a potem rodzisz się
i nie umiesz się cieszyć
bo czym jest radość?
Dlaczego inni się cieszą
A Ty nie potrafisz?
Po co jest radość?
Błąkasz się
i stajesz samotne wśród ludzi

............................................................................. Do góry



Jabłoń

konary drzew
niecierpliwie błądzą w ziemi,
szukając miłości,
siebie nawzajem,
ale panuje tam ciemność,
to niedorzeczne,
robią to bez celu
czy nie wiedzą,
to bezsensowne,
chciałam je ustrzec przed samotnością,
już nigdy nie będą razem...
Umierają liście na drzewach,
to zacienione miejsce
nie nadaje się do życia,
czy o tym nie wiesz,
dlaczego to robisz,
nie zostawiaj mnie tu samej
bo umrę,
nie ma tu promieni ,
którymi mogłabym się ogrzać,
zapuszczam korzenie coraz głębiej,
coraz bardziej samotne...
Nie czuję życia,
gałęzie wysychają, liście skręcają się,
przypominają dzieci zagłodzone...
Płaczę nimi,
jestem sama,
zrodzone przeze mnie
teraz umierają, równie samotne,
nie opuszczone tylko przeze mnie...
tak pusto się bez nich robi,
ja cierpię,
nie chce więcej wydawać na świat kwiatów...
płaczę...
a płatki śniegu przykrywają nagie gałęzie...

............................................................................. Do góry



Czy tęskniłbyś

Zagłębiam się powoli w tą toń przeznaczenia
miejsce tylko dla mnie
wkładam dłonie w smutek ,
nieokiełznaną rozpacz,
oczekiwanie na cos nowego,
nie nadchodzące...
Czy powinnam zacząć się żegnać,
nie wiem jak dobrać słowa
brakuje mi słów...

............................................................................. Do góry



***

Trzymam grzech w dłoni,
zadający ból i przynoszący ukojenie
Zadaje ciosy, nie raniąc nikogo
Wybawiam siebie z tej pustki,
tak bardzo przytłaczającej
Przecinam delikatną skórę,
poganiam sączący się powoli bieg życia...

............................................................................. Do góry



Istota człowieczeństwa

"istota człowieczeństwa" Postać kreująca psychikę,
niepotrzebna nikomu,
wprowadzająca zamęt w moje ciche życie
próbuje się wydostać ,
krzyczy ze środka,
nie wie że powinna być martwa, zgasła...
malutka niczym płód w łonie matki
a jednak potrafi podporządkować sobie wszystkich
Urodziła się z pustki i żalu
jej imię to smutek,
przyszła na świat po to bym nie była sama...
wypełniła sobą tą przestrzeń nie zagospodarowaną ...

............................................................................. Do góry



***

Uciekam w świat tak inny od tego Twojego
Uciekam od ludzi,
chowam głowę głęboko pod kopułą szarości
Rozrywam wspomnienia, te radujące serce...
Dopiero teraz wiem dlaczego...
Nie lubię życia !

............................................................................. Do góry



***

Zamknęłam wszystkie możliwe ścieżki
odchodzące z mojego serca
Teraz czekam aż nastąpi nieuniknione
Zostanie sam szkielet,
więzienie mające otwory przez,
które wydostaje się dusza
Nie jest dosyć szczelny by zagrodzić drogę
Pozwala mi zostać żywym trupem...

............................................................................. Do góry



Śmierć smutku

Długo umierała ,
leży teraz zgniła u stóp mojej duszy...
Panuje półmrok, jest cisza, wiatr świszcze w zgliszczach,
W zrujnowanych fundamentach smutku, unosi się tuman kurzu nad
Zniszczoną istotą...
Nie czuję smutku, umarł...ale nie ma też radości, umarła spleciona
Razem z nim, nieodłącznym kochankiem...
Wiatr rozwiewa pył w sercu, widzę roślinę, ona płacze, jest tylko jedna samotna...
Będę ją pielęgnować, wyhoduje, nakarmię, napoje siebie...
Zbuduje nową siebie o zdrowych korzeniach, niezniszczalnych, wierzących w nadzieje...
Urodziłam się na nowo...

............................................................................. Do góry



***

Kulę się w sobie , przeraźliwe zimno jest moim bratem wiesz?
Patrzysz na mnie zawsze z góry
Czy jestem nic nie warta?
Obdarta z emocji przytulę się do brata
I zasnę na brudnej ulicy, przy Twoim domu!

............................................................................. Do góry



Motyl

Kiedyś myślałam, że okryjesz mnie ciemna nocy,
Że zniknie z mych skrzydeł główka trupia
Marzenie się nie spełniło
W dzień ukrywam skrzydła za liśćmi brzozy...
Jestem samotna...
A w nocy nie umiem się ukryć,
Żółtawy deseń na tułowiu świeci w ciemności

............................................................................. Do góry



Złowieszczy smutek

Dotykam zimnej ściany w pokoju,
Zimno przeciska się przez żyłę niebieską
do serca

Truciznę zrodziłam w swojej głowie
Ale teraz czerpie jej coraz większą ilość nie od siebie
Dotykając gwiazd nad głową

Przyciągam kołdrę bliżej, niech odda mi odrobinę ciepła
Zgniatam rogi poduszki w mokrym z przerażenia uścisku
już wiem...że rano znajdą mnie martwą...

............................................................................. Do góry



***

Iluzja
Wydaje Ci się, że widzisz
Nadałam Porządek tej chwili rzeczywistości
Mój teraźniejszy spokój to tylko ta jedna podjęta decyzja
Już ostatni raz będę kreślić znaki na tafli wody...

............................................................................. Do góry



***

Jestem zmęczona bytem zwykłego człowieka
Strach obawa przed nieznanym z lat dziecinnych
urosły do rozmiarów nieba...
Nie widzę sensu, światła,
celu do którego miałabym zdążać by znów budować.

............................................................................. Do góry



***

Czy jestem dzieckiem ,
czy kobietą niepewną swoich decyzji
nie chce dorastać!
Nie chce opalić skrzydeł szarością dnia codziennego...
Czy zawodem nie jest rozmyślać?
Czy ten skomplikowany proces
może uchronić mnie przed dorosłością?

............................................................................. Do góry



***

Czas nocy-czas kiedy mogę władać własnym losem,
leczyć zadane sobie rany w ciągu dnia,
poniżające uśmiechy i emocje odsunąć na ten czas...
Przebywać tylko sama ze sobą...
odnaleźć swoje ja...
cierpieć tylko w sobie

............................................................................. Do góry



***

Przyjaźń-boleśnie zadawające rany trwanie
Jutro się dowiem,
jak źle wyważony rozum prowadzi
przez bezkres oceanu
ufne pragnienia..
Jutro sparzę się
świadoma swoich czynów,
odkryje, że nicość to nie iluzja...
Jutro spojrzę z tęsknotą w niebo,
którego już nie zobaczę...
Już jutro...

............................................................................. Do góry



***

Docenisz dar jakim chce Cię obdarzyć...
Czy moje serce tak bardzo miłości spragnione
nie odegnasz jak zbłąkanego psa...
Czy utulisz moje sny w takt życia
Uzupełnisz braki mojego umysłu
Czy wypełnisz pustkę w życiu
Czy poznam kiedyś odpowiedź?

............................................................................. Do góry



***

Piękna miłości
ukryta pod zasłoną nocy
pozwól odkryć się spragnionym oczom,
poczuć tęskniącym ustom
i zaspokoić żądzę nieokiełznaną.

............................................................................. Do góry



Droga przeżycia

Nie wiem dokąd idę, mijam ulice...
zmierzam przed siebie, niezauważalna
przemykam jak cień pomiędzy murami zbudowanymi przez ludzi,
murami nienawiści i smutku...
Słyszę ciszę, mogę niemal dotknąć swojego oddechu...
zmęczyłam się podążaniem donikąd...

............................................................................. Do góry



Cisza

noszę ją w sobie..
tak przejmującą,
chce ją wydrzeć,
wykrzyczeć z siebie
Czy czułeś kiedyś taką ciszę,
tak głośną, tak przerażającą,
że chciałeś zamiast niej czuć strach,
słyszeć najgłośniejszą muzykę ?
Wdziera się do środka
i nie sposób jej wyrzucić...
Chce znowu słyszeć szum drzew, ból...
tylko nie ciszę...

............................................................................. Do góry



***

Patrzę na gwiazdy tylko dzisiaj ubrane w purpurę
Spoglądam w Twe oczy tylko dzisiaj tak bardzo mi obce
Patrzę w przyszłość tylko dzisiaj nie zagospodarowaną...
Dlaczego Bóg karze mnie za miłość i wydziera me serce
wraz z ostatnim Twoim oddechem...

............................................................................. Do góry



***

Coraz trudniej mi budować słowa
wypalam w sobie znaki, zamieniające się w blizny
A w każdej zapisany jakiś rozdział tego smutku
Zniknę wraz z zakrytym blizną ostatnim skrawkiem ciała

............................................................................. Do góry



Więzień

Liczę lata spędzone w celi bezradności
Ile czasu byłam sama sobie strażnikiem?
Nie potrafię odpowiedzieć
wieczności nie można policzyć...

............................................................................. Do góry



Wieczność

Zajęta własnymi sprawami,
tak bardzo realnie podchodząca do życia...
Stąpam po ziemi, nie czuję, że ona też oddycha
nieład i chaos dwoje kochanków znaleźli miejsce w mojej głowie
Słyszę kłótnie, czuje emocje,
ich związek nie jest idealny...
Zatrzymuje się
I wtedy oni spoglądają w jednym kierunku
Głos ścisza się do granicy szeptu,
potem wycisza kompletnie
oddycham powietrzem...
nie wiedziałam, że to potrafię...

............................................................................. Do góry



Biały oleander

Widziałam liście zielone
Rozkwitłe białe płatki,
teraz upadające na ziemię powoli
Chwyciłam roślinę w dłonie
Trująca niewinność, wycięłam kwiaty
I opuszkami palców narysowałam sokiem oleandra
Moje inicjały
A wszyscy widzieli tylko białą kartkę

............................................................................. Do góry



Nietolerancja

Czekam na każdy promień szczęścia w Twoich oczach
Czy wiesz że wtedy dusza moja się raduje?
Nie powinno tak być, przecież będę cierpieć
Zamknij dwa ogniki za kratami rozsądku
Nie karz mnie więcej ruchem bioder na tle srebrzystego księżyca
Nie uśmiechaj się, bo chce Cię objąć i całować
Ale to niemożliwe...przecież też jestem kobietą...

............................................................................. Do góry



Moje dwie godziny

Buduje Twój wizerunek z perłowej masy,
Przelewa się przez palce nieodpowiednia rysa
Zaglądam wewnątrz siebie,
Szukam tej Twarzy anioła, wiecznie uśmiechniętej, nie ma Ciebie...
Ukochana postać nie jest tą samą w mojej głowie...
Przecież widziałam Cię przez moment
Przecież czułam Twój zapach
Mimowolnie starałam się schwycić Twoją dłoń,
Przez tę godzinę przyciskałam do serca
Twój oddech...
Minęły dwie godziny a ja tęsknię,
Chce poczuć znowu
Twoją bliskość, dajesz mi chwile , rozbudzasz zmysły,
A potem odchodzisz w niewiedzy...
Ze ja wyciągam przez sen dłonie w Twoim kierunku...

............................................................................. Do góry



północ

Składasz na moim czole zimny pocałunek,
śmierć wdziera się w komórki
delikatnej powłoki jaka kryje czaszka
Moje nietrwałe zamknięcie kobiecości
Które i tak otworzysz,
nie mam już żadnej straży,
neurony przestały pracować już dawno...

............................................................................. Do góry



***

Wiedziałeś, że ona jest taka niebieska?
Że naprężam ją codziennie rano?
Poddaje torturom?
Wiedziałeś, że ona cierpi?
Oszukuje samą siebie, że jest inaczej...
Naprężam...boli...pękła
Nie wiedziałam, że jest taka krucha...

............................................................................. Do góry



Na chwilę

Zestawiam moje biodra z twoją nagością,
Kiedy wlatywałeś poprzez okno
na chwilę
Chyba nazwę Ciebie epizodem...
Patrzyłam w te oczy zielone i moje też zmieniały barwę
-na purpurę
na chwilę
Pamiętam dotyk mi ofiarowany, trochę dłużej
niż na chwilę
Wiem, że odszedłeś i cierpiałam
na chwilę

............................................................................. Do góry



***

Cisza-ukojenie...
woda zalewająca nagie trupy w rzece życia

............................................................................. Do góry



***

Gdzie się schować,
by nie widzieć
jak kiełkuje ziarno nienawiści w ludziach...
jak nie patrzeć by żyć ,by ufać?
Jak pisać nie czując
jak umierać żyjąc,
oddychać nie otwierając ust.
Niemożność zrozumienia jest odpowiedzią
na stawiane pytania.

............................................................................. Do góry



Płatek

Rozgrzej ciepłem dłoni
płatek śniegu w moim sercu
Może kiedy zniknie
poczuje nareszcie że życie wraca
Nie dostrzeżesz go patrząc powierzchownie,
zajrzyj w głąb duszy,
on tam jest
malutki, ale nie bezbronny ,
wbijający ostre swoje końce we mnie
Czuję ogarniający mnie chłód, pustkę,
przychodzi żal, zanika nadzieja
że jeszcze zobaczę to światełko,
które kiedyś rozjaśniało mrok zawarty we mnie...

............................................................................. Do góry



***

Gdybym mogła dotknąć promieni słońca
i wypleść z nich wianek otulony miłością
zrobiłabym to dla Ciebie

............................................................................. Do góry



strona główna
dolacz
redakcja
kontakt
linki
ksiega gosci
forum
ostatnio dodane zdjęcie
Tomasz Majewski- mieszkańcy Ziemi
ostatnio dodany wiersz
huśtawka

uczepiłam się twoich ust
czyniąc z nich huśtawkę
obłędu

śmieję się teraz jak dziecko
gdy mijam Twoje oczy
unosząc się
i
opadając

na huśtawce obłędu
z której jeszcze nie spadłam

Ewa Turska



Copyright ® 2006 by www.roses.site.piekielko.pl. All rights reserved.